W pierwszym artykule przedstawiłem, jak powstawał hardscape. W drugim opiszę, jakich gatunków roślin użyłem, wymienię narzędzia aquascapingowe ułatwiające mi pracę i wspólnie przygotujemy się na start zbiornika. Kiedy macie już gotowy hardscape, bądźcie cierpliwi, zaplanujcie wszelkie prace tak, aby nie obsadzać i nie zalewać w dzień zbudowania hardscape’u.
Zapytacie „dlaczego”? Śpieszę z odpowiedzią – zawsze daję szansę martwej naturze, pozwólcie, aby ona Wam się opatrzyła, niech odarty z szat pomnik postoi przynajmniej parę dni w Waszym kąciku. Wówczas lepiej dostrzeżecie jego mankamenty, ale też mocne strony. Fotografujcie go, więcej zauważycie.
Na tym etapie można jeszcze wiele zmienić i ulepszyć. Jeśli już wedle Waszego gustu osiągnęliście doskonałość (to Wam ma się efekt podobać, a nie sąsiadce spod 5), pora na obsadzanie i start. Opisywany hardscape oczekiwał na swój moment około 15 dni, w tym czasie był wielokrotnie poprawiany.
Obsadzanie zbiornika rozpocząłem od mchów. Zazwyczaj korzystam z Christmas Moss oraz Java Moss, które rozdrobniłem na mniejsze kępki nożyczkami aquascapingowymi prostymi 14 cm firmy Nattec. Są one idealne do tego typu zabiegów.
Prędzej zaplanowałem sobie, które odnogi korzenia obsadzę: wybrałem główne i te o najszerszej średnicy. Nie komplikujcie sobie życia obsadzając wiele odnóg, gdyż w codziennym serwisie będzie to utrapieniem. Wybierzcie widoczne i grubsze, których pole i struktura ułatwi wrastanie roślin.
Najłatwiejszym sposobem jest posmarowanie odcinka korzenia niewielką ilością cyjanoakrylu (dobrze użyć gęstego, gdyż nie zabrudzi Wam pozostałych elementów aranżacji). Po nałożeniu kleju przyciskamy delikatnie kępkę i pozostawiamy. Czynność powtarzamy aż do pełnego obsadzenia wybranych fragmentów korzenia. Czasem stosuję metodę nitkowania, ale wymaga ona wprawy i polecam ją bardziej doświadczonym akwarystom. Wokół kleju cyjanoakrylowego używanego w akwarium krążą rozmaite mity, ale tak naprawdę jest on całkowicie bezpieczny. Uważajcie jedynie na Wasze palce i oczy, gdyż doskonale klei skórę. Do kleju nie mogą mieć dostępu dzieci i zwierzęta domowe. Podczas obsadzania mchem pamiętajcie o zraszaczu z wodą , którym co pewien czas zwilżamy rośliny. Zazwyczaj napełniam zraszacz starą wodą akwariową, zdrową dla roślinek.
Kolejnym etapem obsadzania powinno być zalanie podłoża niewielką ilością wody i zagospodarowanie planu pierwszego. Przyznaję jednak, że nie miałem do dyspozycji w tym momencie roślin, które planowałem. Odłożyłem zatem przednie smaczki w czasie. Tu nic zdrożnego się nie dzieje, gdyż mamy do dyspozycji żwir, w którym niezwykle prosto sadzi się rośliny i spokojnie można zrobić to w dalszym etapie życia zbiornika (ważne, aby robić to ostrożnie nie wzburzając przesadnie dna), zresztą wielu z Was dosadza rośliny w trakcie i bardzo dobrze, ponieważ im roślin więcej, tym łatwiej prowadzi się zbiornik. Tak czy inaczej, dno zalałem niewielką ilością wody – najlepiej użyć starej z innego akwarium, jeśli takie posiadacie.
Przemyślanie zbudowany hardscape zawsze podpowiada nam rozwiązania, wykorzystajcie jego naturalne wnęki i szczeliny. Zawsze sadzę tak epifity (Anubiasy, Microsoria, Bolbitisy itp.), wciskam je w otwory, przestrzenie korzeni czy skał. Przed umiejscowieniem usuńcie stare i chore liście, tnąc przy kłączu ostrymi nożyczkami. Epifit odwdzięczy się zdrowymi, świeżo-zielonymi wzrostami. Oczyśćcie starannie korzenie z waty (koszyk) lub żelu (in vitro). Do oczyszczania przydatny będzie pojemniczek z wodą do płukania oraz niewielka pęseta, ja użyłem tej z Natteca prostej o długości 16 cm, ale jeśli macie dłuższą to też dobrze.
Jeśli korzenie są zbyt długie śmiało je przytnijcie. Roślinę osadzajcie na aranżacji, gdy jednak nie chce się stabilnie trzymać, skorzystajcie z pomocy cyjanoakrylu, przyklejając kłącze do korzenia. Po obsadzeniu Bolbitisów, Anubiasów i Microsorii, całość zrosiłem obficie wodą. Następnie, za pomocą dłuższej pęsety Nattec AQT 35 cm posadziłem na drugim planie Valsinerię Asiaticę. Celowo wybrałem ten gatunek, gdyż nie rośnie ona bardzo wysoka, a nasze akwarium ma zaledwie 40 cm wysokości. Nie lubię kiedy nurzańce przesadnie rosną, kładą się na taflę, zasłaniają światło i do tego trzeba je co tydzień ciąć… W końcu robimy prosty zbiornik, ma być łatwo i przyjemnie.
Na zdjęciu widzicie pierwszy efekt po obsadzeniu; docelowa flora będzie naturalnie dużo liczniejsza. Zwróćcie uwagę, że rośliny są mokre. Nie pozwólmy im wyschnąć, dając większą szansę na przetrwanie. Z pewnością nurtuje Was pytanie, co robi na zdjęciu kaskada oraz jaka to lampa. To filtr kaskadowy Aquael FZN-2, który wypełniłem w pełni watą filtracyjną JBL Symec. Tak przygotowany filtr pozwoli mi przy pierwszym starcie oraz zderzeniu z największymi zanieczyszczeniami, ochronić nowe złoża w filtrze docelowym. Po kilku dniach dojdzie filtr główny, a z czasem kaskada zniknie. Naturalnie, jeśli nie posiadacie takiego w zasobach, śmiało możecie wystartować na głównym, idealnie byłoby na filtrze już dojrzałym, lecz mam świadomość, iż nie każdy posiada więcej niż jedno akwarium. Do prac manualnych przy zbiorniku, na ten moment, wybrałem lampę, która służy mi jedynie jako podświetlanie prac z swej racji smukłości i łatwości manewrów, lampę której nie boję się ubrudzić czy zamoczyć.
Akwarium niemal gotowe, więc Wy też bądźcie gotowi – w kolejnym artykule wystartujemy zbiornik.
Lista zakupów:
- Klej
- Nożyczki
- Pęseta
- Anubias
- Mech
- Wata filtracyjna
- Pozostałe rośliny dostępne w Salonie akwarystycznym Trzmiel, Wrocław , ul, Rogowska 147.