Moje roczne doświadczenia z Exaqua cz. 1


Witam wszystkich akwarystów małych i dużych, doświadczonych i tych początkujących. Na początku, z racji tego, iż jest to mój pierwszy – może nie ostatni – tekst, to wypadałoby się przedstawić.

Mam na imię Arkadiusz i jestem akwarystą od ponad 35 lat, specjalizuję się w akwarystyce słodkowodnej: głównie biotopy Ameryki Południowej i Środkowej. W tym czasie miałem mniejsze lub większe sukcesy, ale nie to jest istotne w tym artykule. Ważne jest to, że rok temu postanowiłem zaryzykować i dokonałem prywatnego, nie sponsorowanego, zakupu fotometru Exaqua. Wtedy była to nowość, dopiero co debiutująca na rynku. Znajomy sprzedawca, biorąc pod uwagę moją wiedzę, doświadczenie z zakresu akwarystyki i zawodowe związane z tematami techniki, mechaniki, chemii oraz foto-optyki, poprosił mnie o napisanie obiektywnej opinii na temat tego urządzenia. Sprzęt wydał mi się ciekawy i co dla mnie ważne – został zaprojektowany i wyprodukowany w Polsce. Postanowiłem więc opisać swoje wrażenia i wnioski z używania tego sprzętu – nie będzie to żaden materiał reklamowy. Aby uzyskać jak najwięcej danych, na spokojnie przetestowałem urządzenie i dopiero zabrałem się za opis. Trochę czasu zleciało, życie zawodowe i rodzina mają pierwszeństwo, aż w końcu się udało i tak się złożyło, że tekst powstał prawie równo rok od premiery Exaqua, a ja miałem czas na wyciągnięcie wniosków, przemyślenia i ocenę, którą teraz się z Wami podzielę. Zatem do rzeczy. 

Od razu powiem, że nie będzie to żaden unboxing czy porównywanie wyników z profesjonalnym laboratoryjnym sprzętem, który ma dokładność do kilku miejsc po przecinku. Jak ktoś potrzebuje takich informacji to może udać się do wyspecjalizowanego laboratorium i zlecić wykonanie testu ICP lub zakupić sobie taki profesjonalny sprzęt, ale myślę, że mało który portfel to wytrzyma. Na szczęście, w przypadku akwarystyki, a zwłaszcza słodkowodnej, nie potrzebujemy aż takiej dokładności i bardziej nas interesują zmiany parametrów wody, jakie zachodzą w jakiejś jednostce czasu. Warto też znać poziom kilku istotnych dla naszych potrzeb pierwiastków i ich proporcje. Teraz słowo o urządzeniu, jakim jest fotometr. 

Co to takiego jest fotometr?

Jest to przyrząd, który ocenia wykonany przez nas test. Sam nie robi pomiaru danego pierwiastka. Testy robimy my przy pomocy odpowiednich odczynników, czyli reagentów. Zatem na myśl przychodzi pytanie – po co w ogóle takie urządzenie jak fotometr i to za tyle pieniędzy? Już wyjaśniam. 

Można testy całkowicie pominąć. Tylko gdzie wtedy cała frajda z ustawiania parametrów wody dla osiągnięcia odpowiedniego efektu? Można też ograniczyć się do testów kropelkowych dostępnych w prawie każdym w miarę przyzwoitym sklepie zoologicznym z działem akwarystycznym. Jest tylko jeden mały problem z odczytem wyników takich testów, gdyż polegają one na porównaniu koloru próbki ze skalą barwną. I tu się zaczyna cała magia foto-optyki. Począwszy od wpływu oświetlenia, przez wady wzroku (np. daltonizm) i różnice w postrzeganiu barw przez każdego człowieka; jedni widzą lepiej np. barwę niebieską, inni żółtą lub czerwoną, zatem każdy widzi kolory inaczej; a kończąc na takim prozaicznym temacie, jak sam wydruk porównawczej skali barwnej lub jej wypłowienie (jak wiadomo z czasem kolor wydruku minimalnie potrafi się zmienić). Dochodzi do tego jeszcze dyfrakcja promienia światła w różnych ośrodkach, przez jakie on przechodzi, np. powietrze, szkło probówki, płyn testowy. Nie bez znaczenia jest sam kolor szkła, z którego jest wykonana probówka. Choć producenci starają się robić probówki z jak najbardziej neutralnego szkła, to jednak nawet jego minimalny odcień ma wpływ na końcową ocenę barwy. Zatem jak widzicie porównanie barwy próbki testowej ze skalą tak „na oko” może być już kłopotliwe, a wyniki zafałszowane przez wiele czynników niezależnych od nas. Dlatego zaczynają się pojawiać aplikacje, które próbują rozwiązać ten problem, ale jak na razie z dość przeciętnym skutkiem. (Dokładnie z tych samych powodów, co powyżej.) Aplikacje na urządzenia mobilne bazują na porównywaniu tego, co widzi aparat telefonu, a on, tak samo jak ludzkie oko, ma wady związane z kalibracją matrycy czy prawidłowym ustawieniem balansu bieli, czyli temperatury barwowej światła, przy jakim robi zdjęcia. Marka aparatu i marka telefonu, różne oprogramowanie nawet w obrębie jednej marki też wprowadzają spore zamieszanie w temacie. To wszystko daje nam efekt przekłamania koloru, a co za tym idzie, utrudnienia w porównaniu barw. I tu właśnie pomaga fotometr, który precyzyjnie ocenia barwę próbki.  

Nie wnikając w dokładne opisy działania, bo to można wyczytać z Internetu lub encyklopedii, chodzi o to, że urządzenie takie wysyła stały, jednakowy, znanu mu i określony promień światła przez probówkę z testem do elementu fotoczułego i mierzy różnicę między promieniem wysłanym a odebranym. I dopiero na podstawie wyniku tych obliczeń w korelacji z oprogramowaniem urządzenia dla danego testu podaje nam dokładny wynik. Najczęściej w postaci numerycznej np. ilości miligramów na litr lub innej jednostce. (A nie tak jak skale barwne, które podają wartości progowe w jakichś zakresach/przedziałach.) Z tych wszystkich powyższych powodów jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że nawet dwa fotometry od jednego producenta, z jednej serii produkcyjnej, mogą mieć minimalne rozbieżności. Na szczęście, najczęściej są one na tyle małe, że nie mają dla nas istotnego znaczenia. Polegając na jednym prawidłowo skalibrowanym urządzeniu i robiąc pomiary zgodnie z instrukcją oraz zachowując podstawową staranność i dokładność wykonania próbki, otrzymamy satysfakcjonujący nas pomiar. Bazując stale na jednym fotometrze, nawet jeśli posiada on jakieś drobne odchylenia, to nie będą one miały wpływu na określenie zmian ilościowych danego pierwiastka w naszej wodzie. A głównie o to nam chodzi. Powyższe zasady dotyczą wszystkich fotometrów, bez znaczenia, czy są to fotometry badające jeden pierwiastek (tzw. małe Hanki), czy multikombajny określające stężenie kilkunastu pierwiastków, tak jak nasz Exaqua. Różnica pomiędzy nimi polega tylko na oprogramowaniu i rozwiązaniach sprzętowych / konstrukcyjnych, natomiast zasada działania pozostaje taka sama. 

Teraz kilka słów już o samym produkcie naszej rodzimej firmy z Łodzi, czyli Zoolek. Firma ma wieloletnie tradycje i ogromne doświadczenia; osobiście od lat prowadzę akwaria na ich nawozach z linii Aquaflora, co poniekąd było dodatkowym powodem chęci sprawdzenia tego urządzenia z mojej strony.  

Raz, że miałem już pewne zaufanie do marki i świadomość, że nie jest to jakaś firma „krzak” tylko porządna duża firma i to Polska. Nie będzie więc problemu z dostępnością odczynników, aktualizacją oprogramowania, serwisowaniem czy obsługą gwarancyjną itp. Jak na razie nic złego się z urządzeniem nie działo. Sprzęt działa niezawodnie i poprawnie jest, co jakiś czas aktualizowany. 

Dwa, jak już wspomniałem: „dobre, bo polskie”. Warto wspierać naszą krajową myśl techniczną, zwłaszcza że naprawdę nie mamy się czego wstydzić na tle konkurencji. Mamy bardzo zdolnych, ambitnych naukowców i konstruktorów, którzy wiele potrafią, tylko trzeba ich wspierać kupując ich urządzenia. Bardzo mnie ucieszyło, że „nasi” stworzyli taki kombajn i to za przystępną cenę, oczywiście w porównaniu do konkurencji, bo nie będę wmawiał, że jest to tanie urządzenie i każdego na nie stać. Ale też, jeśli ktoś potrzebuje fotometru, to jest w stanie takie pieniądze uzbierać lub kupić na raty, więc jest ono po prostu w zasięgu.

Trzy, tu wchodzi do gry moja dociekliwa natura i myśl, jaka mi zakiełkowała w momencie pojawienia się tego fotometru na rynku. A mianowicie „czy firma jest tak mocna, że nie boi się wypuszczenia na rynek bata na swoje pozostałe produkty? Czy może strzelają sobie w kolano?” Przyznam, że wypuszczenie urządzenia do „mierzenia” ilości pierwiastków przez firmę produkującą nawozy do akwarium to dość ciekawy manewr nawet w skali światowej. Osobiście nie znam żadnej innej marki, która by miała tyle odwagi. Przecież w ten sposób Zoolek dał każdemu możliwość sprawdzenia, czy ich testy faktycznie trzymają normę i czy preparaty mają skład podany na opakowaniu. Łatwo można też sprawdzić dokładność samego urządzenia. Więc przeprowadziłem kilka testów i oczywiście poniżej podam otrzymane wyniki. I właśnie te trzy dodatkowe powody, (bo pierwsze dwa podstawowe to, że chcę to mieć i że jest mi potrzebne) spowodowały, że zakupiłem fotometr Exaqua. 

Już pierwsze wrażenie zaskoczyło mnie pozytywnie. Chodzi o wysoką jakość i zastosowane materiały, które dają poczucie solidnego wykonania. Urządzenie jest odpowiednio ciężkie. To nie żadna „chińszczyzna”, nic nie trzeszczy, wszystko jest dobrze spasowane. Jest też wyraźny i czytelny ekran, bez zbędnych bajerów. Do tego urządzenie jest intuicyjne i proste w użyciu. Kolejnym pozytywnym elementem jest estetyka i design, choć to kwestia gustu i nie każdemu musi pasować. Natomiast wykończenie walizki i jej funkcjonalność to po prostu majstersztyk. Skutecznie zabezpiecza sprzęt przed uszkodzeniami i jest po prostu bardzo ładna, a jednocześnie skromna i schludna z delikatnym eleganckim nadrukiem logotypu. Jak dla mnie bajka. Oczywiście do urządzenia zakupiłem też cały komplet odpowiednich testów. I tu też pozytyw: nowa stylistyka jednakowa dla całej linii produktów, porządne pudełka dobrze opisane. Odczynniki bardzo profesjonalnie zabezpieczone i fabrycznie zaplombowane tak, że od razu zauważysz, jeśli ktoś zaglądał do pudełka. Więc mamy pewność, że produkt jest fabrycznie zapakowany i nowy, nie tak jak w klasycznych testach kropelkowych. Buteleczki z kroplomierzami też są bardzo porządne, zwłaszcza same nowe kroplomierze, które precyzyjniej odmierzają krople. Odczynniki i ich stosowanie jest bardzo zbliżone a w niektórych przypadkach nawet identyczne jak klasycznych testach kropelkowych firmy Zoolek.

Teraz odrobinka dziegciu, w przypadku odczynników brakuje skróconych instrukcji, jakie są w klasycznych testach kropelkowych, ale za to mamy przewodnik w samym urządzeniu, który prowadzi krok po kroku wyświetlając instrukcje na wyświetlaczu fotometru. To bardzo ułatwia sprawę. Niestety podczas odliczania czasu do wykonania pomiaru (wbudowany stoper) urządzenie jest zablokowane i nie ma dostępu do przewodnika, więc nie przygotujemy próbki do kolejnego testu. Skrócona instrukcja ułatwiłaby pracę, jeśli robimy kilka różnych testów, a w oczekiwaniu na wynik moglibyśmy już coś przyszykować do kolejnych pomiarów. 

Jeszcze jedna kwestia. W momencie zakupu samego urządzenia w walizce nie ma miejsca na odczynniki. Trzeba dokupić drugą walizkę. Walizka mieszcząca fotometr i odczynniki znajduje się w zestawach Exaqua: Water Plant Set, Fresh Water Set i Marine Water Set. Przy takiej ilości buteleczek, probówek, strzykawek i całej masy dodatków, jakie otrzymujemy jest ona wręcz konieczna i niezastąpiona.



Autor
Arek A.R.A.
Mam na imię Arkadiusz i jestem akwarystą od ponad 35 lat, specjalizuję się w akwarystyce słodkowodnej: głównie biotopy Ameryki Południowej i Środkowej.
Więcej
Artykuły powiązane
Technika  
Zestawy do akwarystyki morskiej L’aquarium
Trzmiel Radzi
19/01/2023
Technika  
Jaką wybrać pompę do oczka wodnego?
Trzmiel Radzi
03/03/2020
Technika Ogólne  
Smart Tester – akwarium morskie pod pełną kontrolą
Janusz Kosik
24/10/2023
Technika Ogólne  
Pierwsze akwarium morskie Zenona – Mitoja Capex 120l odc. 1 Sprzęt
Zenon Aqua
28/10/2022
Projekt i wykonanie: White Tiger
Przejdź do sklepu
Trzmiel.com.pl